Założyciel WikiLeaks aresztowany. W Ambasadzie Ekwadoru spędził 7 lat
Mogliście już zapomnieć o tym, kim jest Julian Assange, bo i w mediach zrobiło się o nim cicho. Przynajmniej ciszej, niż przed kilkoma laty, kiedy wypuścił on w świat wiele, bardzo ciekawych dokumentów. Takich, które nie podobały się rządom różnych krajów. Tymczasem założyciel WikiLeaks aresztowany został przez brytyjską policję. Dlaczego dopiero teraz do tego doszło?
Julian Assange to człowiek wielu tajemnic. Tych, które sam odkrył i opublikował na swoim serwisie, jak i tych, które sam skrywa. Tak przynajmniej można sądzić po tym, co pojawia się na jego temat w przeróżnych mediach. Programista został przecież oskarżony o gwałt, co niektórzy uważają za kampanię mającą na celu oczernienie mężczyzny. Jest też laureatem nagrody Amnesty International Media Award za fakt, że przyczynił się do odkrycia zabójstw dokonywanych na terenie Kenii. Nie da się tego człowieka jednoznacznie zdefiniować, a teraz będzie to jeszcze trudniejsze.
Założyciel WikiLeaks aresztowany
Assange od 19 czerwca 2010 roku przebywał na terenie Ambasady Ekwadoru w Londynie. Poprosił tamtejszych polityków o azyl, bo nie chciał być wydalony do Szwecji, gdzie czekał go proces o wspomniany w artykule gwałt. Azyl został przyznany, a Julian Assange od tamtego czasu przebywał w ambasadzie. Dalej publikował nowe materiały na swojej stronie i nic nie zapowiadało tego, że cokolwiek w jego sytuacji miałoby się zmienić. Do dziś, bo 11 kwietnia został on z Ekwadoru wyproszony i trafił w ręce brytyjskiej policji.
Założyciel WikiLeaks aresztowany został rano i obecnie przebywa w areszcie. Sam proces wyprowadzania Assange’a nie należał do przyjemnych. W opublikowanym na Twitterze krótkim nagraniu widać, jak Julian mocno opiera się przed tym, żeby zaprowadzić go do policyjnego samochodu. Trudno mu się dziwić, bo przecież z ciepłej ambasady, wylądować miał w zimnej celi. To oczywiście metaforyczne porównanie, ale zdaje się nam, że dość trafione. Co takiego musiało się stać, że Ekwador zdecydował się na wyrzucenie programisty ze swojej ambasady? Można śmiało założyć, że jak zwykle są tutaj dwie strony medalu.
Co się stało?
Pierwsza z wersji, a zarazem ta oficjalna, mówi o łamaniu przez Juliana Assange’a protokołów oraz konwencji obowiązujących na terenie ambasady. I ponoć chodzi tutaj o konsekwentne łamanie przepisów, a nie jednorazowy wybryk, choć przykładów nie podano. Nieoficjalnie mówi się jednak o czymś inny. Ponoć programista dalej nielegalnie zdobywał informacje w sieci, a to nie podobało się Ekwadorowi. Przecież WikiLeaks dalej działa, więc coś w tym musi być. Szczególnie, że Assange jakiś czas temu ujawnił dokumenty, które nie spodobały się władzom Watykanu.
Jest jeszcze jedna z wersji, która mówi o tym, ze pracownicy ambasady szpiegowali programistę. Nieustanie mieli także szukać na niego kompromitujących informacji, które pozwoliłby na wydalenie go z terenu państwa. Jak widać w końcu udało się to zrobić. Założyciel WikiLeaks aresztowany przez brytyjską policję ma teraz wielki problem i tak naprawdę, może się to dla niego skończyć długoletnim więzieniem. Nie podano informacji o tym, co dalej jest planowane, ale ekstradycja do Szwecji zdaje się być tylko kwestią czasu. Chyba, że amerykanie dopadną programistę wcześniej, bo według WikiLeaks to właśnie na ich wniosek doszło teraz do aresztowania.
Australijczyk zaszedł za skórę wielu politykom z wielu różnych państw, a w szczególności tym ze Stanów Zjednoczonych. Wszystko po tym, jak ujawnił informacje o tym, że amerykańscy żołnierze ostrzelali wioskę z cywilami w okolicach Bagdadu.
Smartfony oraz laptopy, które dadzą wam dostęp do nowych informacji, znajdziecie w naszym sklepie internetowym, wchodząc pod ten adres.
Źródło: The Verge / Engadget / Twitter / WikiLeaks / Metropolitan Police UK / Opracowanie własne